wtorek, 15 września 2009

"Dlaczego mężczyźni nie lubią chodzić do Kościoła?"

za stroną fronda.pl

- Unikamy porównań typowo męskich, które mówią o wojnie, a przecież już św. Paweł mówił, że jesteśmy żołnierzami Chrystusa! - mówi salezjanin, ks. Przemysław Solarski.

- Unikamy porównań typowo męskich, które mówią o wojnie, a przecież już św. Paweł mówił, że jesteśmy żołnierzami Chrystusa! - mówi salezjanin, ks. Przemysław Solarski.

- Unikamy porównań typowo męskich, które mówią o wojnie, a przecież już św. Paweł mówił, że jesteśmy żołnierzami Chrystusa! - mówi salezjanin, ks. Przemysław Solarski.

Dlaczego w kościołach jest mało mężczyzn? Co zrobić, żeby było ich więcej? - zastanawiali się duchowni, katecheci i młodzież w ramach 13. Forum Rekolekcyjnego. Spotkanie 21 lutego zorganizowało Salezjańskie Wyższe Seminarium Duchowne w Łodzi. Publikujemy rozmowę z autorem jednego z wystąpień.

Fronda.pl: Proszę księdza, czy przesłanie Jezusa łatwiej trafia do kobiet?

Ks. Przemysław Solarski: Nie, wystarczy spojrzeć na pierwszych apostołów i pierwotny Kościół. Te czasy wymagały odwagi, męstwa i radykalizmu - to przyciągało mężczyzn. Kiedy świat zaczął się do chrześcijaństwa przyzwyczajać, kiedy ono się „zadomowiło", wtedy wiele się zmieniło.

Ksiądz stanął przy ołtarzu, kobiety w ławkach, a pozostali mężczyźni? Nie znaleźli sobie miejsca?

- To nie jest tak, że ich w ogóle nie ma. Mężczyźni w Kościele są, a to, że jest ich mniej niż kobiet, to wynik szeregu przyczyn - także kulturowych i społecznych. Można je pominąć, żeby zwrócić uwagę na styl duszpasterstwa - tak robi David Murrow pisząc „Mężczyźni nienawidzą chodzić do kościoła" - ale nie można o nich zapomnieć. Zmiana sposobu duszpasterstwa to jedna z propozycji zauważenia problemu.

A jak mężczyźni patrzą na Kościół?

- Ważne, czy w ogóle go widzą. Bo jeśli mówią, że jest nudny i męczący to takie stereotypowe myślenie wynika często z tego, że poświęcają mu jedną godzinę tygodniowo w niedzielę. Na Mszy św. czują się skrępowani i przychodzą bez zaangażowania. Wtedy Kościół to dla nich księża i babcie różańcowe, więc nie mają tam czego szukać. Ale jeśli mężczyźni znajdą kogoś, z kim mogą się utożsamiać w Kościele, to chętnie zostają. Wizerunek to jedno, inna sprawa to kwestia osobistej wiary.

Kim mają być takie osoby?

- Pomijając księży. Dużo zdziałać mogą świeccy liderzy, którymi stają się mężczyźni. Przywództwo duchowe to dziedzina, która także powinna zostać w końcu odkryta przez świeckich - przecież przewodnikami duchowymi nie muszą być wyłącznie księża. Zwłaszcza jeśli chodzi o przekazywanie wiary innym mężczyznom i młodym chłopakom. Mężczyźni głoszą Chrystusa w inny sposób - w rywalizacji sportowej, na obozach przetrwania, na świeżym powietrzu - takie duszpasterstwo poza murami kościoła.

Czy kobiety nie robią obecnie za mężczyzn zbyt dużo?

- Oczywiście. Po pierwsze, mężczyźni nie przyjdą do świątyni, jeśli będą tam same kobiety - to będzie „babska sprawa". Po drugie, przyzwyczaili się, że wszystko za nich robią kobiety i księża. To duchowni głownie organizują obozy wakacyjne, rekolekcje. Tymczasem to powinni robić właśnie świeccy mężczyźni. Na przykład tak, jak pan Ryszard Sadłoń, który uczestniczył w naszym Forum Rekolekcyjnym. Co roku organizuje on pielgrzymkę kibiców piłkarskich do Piekar Śląskich. Jest jeszcze trzecia sprawa. Dając mężczyznom zadanie, trzeba zaufać, że im się powiedzie. Często faceci się wycofują z obawy, że nie zorganizują czegoś tak, jak dotychczas robiły to kobiety i to będzie źle. Nic bardziej błędnego, trzeba dać im działać po swojemu. Po męsku.

Jaka jest więc recepta na sukces. Na powrót mężczyzn do Kościoła, ale także sposób na to, żeby z niego nie uciekali?

- Najprostsza rada to stawiać na duszpasterstwo. W kazaniach unikamy porównań typowo męskich, takich, które mówią o wojnie, a przecież już św. Paweł mówił, że jesteśmy żołnierzami Chrystusa! Boimy się w ten sposób mówić. Tymczasem potrzeba porównań dostosowanych do psychiki mężczyzn - prostych, konkretnych i nienapuszonych. Na pewno można mówić tak, żeby do nich trafiać. Warunek? Trzeba tego chcieć.

Rozmawiała Agnieszka Jaworska.

Źródło: Fronda.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz