Ciąg dalszy myśli rekolekcyjnych.
Dziś o prawdziwej walce mężczyzny...
Mężczyźni
lubią – fascynują się walką. Ale najczęściej uciekamy tylko do walk w
świecie wirtualnym żyjąc w grach komputerowych. Dlaczego? Bo czasem
bywa tak, że tam się realizujemy, tam zwyciężamy, a w życiu przegrywamy.
W świecie wirtualnym jesteśmy herosami, bohaterami, a w życiu co? W
życiu jesteśmy cholernymi przegranymi i łajdakami. Ostatnio przychodzi
do mnie młody chłopak – dobrze zbudowany, pełen siły i też tak o sobie
mówi: wszyscy się mnie boją, drżą, a ja co o sobie myślę? -
jestem niczym. Na zewnątrz jestem groźny, ale proszę ojca - w środku ja
cały drżę jak galareta. Wszyscy mnie podziwiają, a ja sam mówię o sobie
- nikt, nic... Goliat,
tytan siły i mocy jakiej wielu z nas może jemu pozazdrościć. Tytan siły
na zewnątrz, a w środku kraina klęski i rozpaczy, facet, który nie umie
sobie poradzić z samym sobą, ze swoimi emocjami. Płaczący po nocach w
pokoju, nie mający w ogóle pomysłu na życie. Jak się ratuje - przemocą,
udawaniem. Nie wie kim jest, więc udaje tego kim nie jest. Dlatego
drodzy faceci, mężczyźni, panowie trzeba nam się dziś zapytać kim
jestem, kim powinienem być, jak patrzy na mnie Bóg i zawalczyć o ten
obraz prawdziwego mężczyzny - mężczyzny z walecznym sercem. Dziś mamy
wielu chłoptasiów, chłopczyków, „casanowów”, „playboy’ów” itd. a tak
mało mężczyzn. Panowie -mężczyzn nam w świecie trzeba, takich
prawdziwych – którzy potrafią walczyć i kochać, upadać, ale też
powstawać, nie idealnych ale prawdziwych. Kiedyś moja bliska znajoma
powiedziała mi: wiesz Marek, całe życie szukałam idealnego mężczyznę, a kiedy znalazłam prawdziwego to nie oddam go za żadne skarby na świecie.
o. Marek Krzyżkowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz